niedziela, 7 października 2012

Cite d'Espace


29.09.2012

W sobotę wstałam po 7:00, co było dla mnie nie lada wyzwaniem. Ale poświecenie się było wiele warte, bo pojechaliśmy całą grupką do „Cite d’Espace”, czyli miasteczka kosmicznego. Wsiadłyśmy w metro, zmieniłyśmy nitkę na A, a potem wysiadłyśmy na stacji Jolimont, żeby już całą erasmusową ekipą wsiąść w autobus w kierunku „La Plaine”. Było chłodno i pochmurno, ale nie psuło nam to humorów.



Wstęp kosztował nas 20 euro, dość sporo niestety, ale myślę, że pieniądze warte wydania. Cały miasteczko mieści się na dość dużym zielonym terenie, usianym makietami różnych planet, rakiet oraz budynkami, w którym mieszczą się interaktywne muzea i inne atrakcje. Po zapłaceniu weszłyśmy do takiego muzeum, które odjęło nam jakieś 15 lat, bo wciskając różne przyciski, kopiąc koparką, czy sterując pojazdem na Marsie, czułam się jak w podstawówce właśnie ;) Super ! Następna taka okazja jak będę miała dzieci :D Więc jeszcze trochę sobie poczekam. Oprócz tego wszystkiego można było obejrzeć film o Marsie, czy wejść w skafander astronauty i dzięki specjalnym mechanizmom poczuć, jak to jest gdy nie ma grawitacji. Świetna sprawa. Gdybym miała więcej czasu, a moja grupa nieco bardziej interesowała się grami i zabawami, które tam oferowali, spędziłabym tam jeszcze więcej czasu. No, ale niestety :P





Po muzeum poszłyśmy coś zjeść, bo już byłyśmy bardzo głodne. Co jadłyśmy – widać na fotkach, hamburger był pyszny !

Kolejną atrakcją było planetarium, gdzie oglądałyśmy różne filmy o przestrzeni, gwiazdach. Pan na żywo komentował i pokazywał różne gwiazdozbiory i opowiadał „historie miłosne” zapisane w gwiazdach. Film natomiast mówił o galaktykach, o tym, jak jest ich wiele i jak bardzo mali jesteśmy my, Ziemianie. Przepiękne obrazy, te kolory, wirujące galaktyki…

Pod koniec obejrzałyśmy film w 3D „Hubble”, gdzie czytać miał sam DiCaprio, ale idiotyczne umiłowaniu Francuzów do dubbingu zniweczyło wszystkie moje nadzieje. Polecam każdemu ten film, o dziwo – bardzo interesujący! Natomiast kolejną atrakcją był quiz – na zdjęciach widać ogromne ekrany z pytaniami. Niestety lektor czytał dość niewyraźnie, a wiedza był stricte biologiczna, więc najbardziej bawiło nas wciskanie przycisków :P Ale i tak było fajnie.

Skończyłyśmy zwiedzanie koło 17:00. Zaczęło strasznie lać, więc już zmarznięte biegłyśmy do autobusu. Cite d’Espace to świetna sprawa. Polecam każdemu, bo czy dzieciaki czy starsi, wszyscy będą się tu bawić równie dobrze :)

Fotki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz