niedziela, 14 października 2012

Średniowieczne miasteczko Carcassonne


6.10.2012

W kolejną sobotę także wstałyśmy wcześnie, ponieważ razem z Karoliną i Ulą musiałyśmy zdążyć na pociąg, który odjeżdżał ze stacji Marengo (linia metra A) o godzinie 8:20, a wcześniej jeszcze kupić bilet. Żeby zrobić pobudkę przed siódmą, trzeba mieć naprawdę sporą motywację, tu akurat była to wyprawa do Carcassonne, średniowiecznego miasteczka ze średniowiecznym zamkiem. Na Marengo dołączył do nas Kevin, Belg, również Erasmus.

Dworzec (chciałam napisać PKP :D) był połączony ze stacją metra. Po zakupieniu biletów (za 11,50e jeden) mieliśmy jeszcze 25 minut do odjazdu, więc chcieliśmy poszukać właściwego peronu. Strasznie wiało, a nigdzie nie było informacji o odjeżdżających pociągach. Postanowiliśmy wrócić się do kas, ale po drodze zauważyliśmy grupkę ludzi wpatrujących się w jeden punkt. Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że na ścianie wisiała niewielkich rozmiarów elektroniczna tablica, na której wyświetlone były kolejno odjeżdżające pociągi. Niestety, francuska myśl techniczna (albo lepiej atechniczna) znów dała o sobie znać, gdyż na tablicy ukazywał się peron jedynie przy pierwszym z wyświetlanych pociągów. Głupota jakich mało. Razem z grupą poczekaliśmy, aż pokażą nasz peron; gdy w końcu informacja się ukazała, podreptaliśmy na właściwy, gdzie okazało się, że pociąg już wcześniej stał i zamiast marznąc mogliśmy do niego wejść, gdyby informacja była wcześniej. Ale nie było.

Podróż trwała około 1 godziny i 20 minut. Mijaliśmy pola i lasy, przypomniały mi się polskie wsie ;) Gdy dojechaliśmy, wiało jeszcze mocniej niż wcześniej. Szybko znaleźliśmy drogę do miasteczka, gdzie skorzystałam z okazji i kupiłam sobie w ukochanym Mim jesienny płaszcz w promocji, czyli za 20e ;D Był jak znalazł, bo bez niego nabawiłabym się z pewnością przeziębienia (natomiast koło 12:00 przyszło ocieplenie i zdjęłam nie tylko płaszcz ale i sweterek, makabra). Całe miasteczko tętniło życiem, pełne było sklepów i kafejek, w jednej z nich wypiliśmy kawę i zjedliśmy ciastko. Rozgrzani i nieco pobudzeni ruszyliśmy w dalszą drogę na zamek. Przeszliśmy przez rzekę i zaczęliśmy się lekko wspinać – jak prawie każdy zamek i ten leżał na wzniesieniu.

Nie będę się rozpisywać dokładnie, co widzieliśmy, gdyż wszystko można zobaczyć na zdjęciach. Powiem jedynie kilka słów. Za wejście nie płaciliśmy nic, gdyż każdy z nas miał mniej niż 26 lat (nie trzeba być studentem). Najpierw dokładnie obejrzeliśmy zamek – przeszliśmy się wokół po jego murach – bardzo dobrze odrestaurowanych. Widoki były przecudne ! Zwłaszcza, gdy się wypogodziło. Żałuję jedynie, ze nie mieliśmy przewodnika, dobrze chociaż, ze dostępne były foldery po Polsku. Po drodze trafiliśmy  na walkę rycerzy, całkiem widowiskową.





Po zwiedzeniu zamku skierowaliśmy się do miasteczka, a właściwie do restauracji, bo wszystkim nam kiszki grały już porządnego marsza. Posiłek przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Za „formułę” składającą się z 3 posiłków zapłaciliśmy po 12e - serio niewiele. Enree była to sałatka z wędzonych podrobów  kurczaka, grzanek, sałaty, pomidora, oliwek i jakiegoś pysznego, lekko słodkiego sosu. Całość – ekstra! Natomiast główne plait była to pyszna lazania (w przypadku innych zaś kurczak lub kiełbaski), a deser – także do wyboru, ja natomiast wzięłam lody truskawkowe. Pycha.

Miasteczko urokliwe, małe domki przerobiono na restauracje i sklepiki z wyrobami miejscowymi i gadżetami. Nie mogłam się powstrzymać i w jednym z takich sklepików kupiłam prawdziwą, robioną kilogramami czekoladę na wagę. Biała z pistacjami – coś cudnego ;) Oczywiście do wyboru było mnóstwo innych smaków i dodatków.




Na koniec zasiedliśmy w uroczym pubie schowanym za murem, kupiliśmy sobie po demi-peche, a potem zebraliśmy się na pociąg. Ula i Kevin kupili bilety już wcześniej, z rezerwacją na godzinę 20:00, a że była 16:30 i nie było już co zwiedzać, chcieliśmy już wrócić do domu. Niestety, biletów nie można było zwrócić, więc musieli kupić inne. Wniosek – we Francji lepiej niczego nie kupować awansem.

Fotki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz